Witajcie!
Każda z nas zna doskonale krem bambino, chociaż nie każda być może miała okazje z niego korzystać (w dorosłym życiu!). Dzisiaj chciałabym obalić mit tego produktu i pokazać Wam, jak sprawa wygląda na prawdę.
Przyjrzyjmy się na początek temu co pozytywne, opakowaniu. Metalowa puszka, przyjemna gramatura, ładna szata graficzna. Co prawda krem wyjmujemy z puszki, nie jest to najhigieniczniejsza metoda użytkowania, ale opakowanie to nawiązuje do tradycji, dawnych czasów. Zobaczmy co mówi producent (marka Nivea).
"Od pierwszych dni życia", "Krem ochronny z tlenkiem cynku", "Chroni przed szkodliwym wpływem środowiska, natłuszcza i łagodzi podrażnienia".
Ładnie brzmi, zachęca do kupna. Odwracamy więc puszkę na drugą stronę i czytamy...
Obietnice producenta to codzienna ochrona wrażliwej skóry niemowląt i dzieci. Krem ma zapobiegać przed powstawaniem stanów zapalnych, łagodzić podrażnienia. Produkt nie zawiera konserwantów ani barwników. Nadal brzmi zachęcająco i kusząco. Póki co, jestem na tak.
SKŁAD
O proszę! Na drugim miejscu parafina... Cynk na szóstej pozycji w składzie, gliceryna na ósmym... Cóż mamy tutaj pod koniec: lanolin Alcohol. Brawo. Tłumacząc to na język bardziej przystępny możemy śmiało powiedzieć, że krem ten niezbyt nadaje się dla naszych maluchów oraz dla nas samych w codziennej pielęgnacji.
DLACZEGO?!
Drugie miejsce w składzie to parafina - jest to substancja, o której możecie przeczytać więcej w moim osobnym poście, niemniej jednak wspomnę, że jest to substancja która nie nawilża, tworzy na skórze ochronny filtr, nie przepuszczając nic do naszej skóry, zabezpieczając również przed utratą wody ze skóry. Nie nawilża, wręcz przeciwnie - podczas długotrwałego stosowania wysusza skórę. Jest to produkt zapychający nasze pory, powoduje powstawanie zaskórników oraz trądziku. Jeśli produkt posiada w składzie parafinę, cokolwiek nie miałby jeszcze (w tym przypadku glicerynę), nie dostanie się do wgłąb naszej skóry. Jak dla mnie produkt odpada na starcie.
Jeśli jednak chcielibyście pójść dalej, to możecie wyczytać, że jednym ze składników kremu jest lanolin alcohol - czyli kolejna substancja, która chroni skórę przed utratą wody, ale nie nawilża jej w żaden sposób.
POZYTYWNE CECHY KREMU BAMBINO
Owszem. Krem będzie się nadawał na dłonie oraz stopy, tam nie mamy gruczołów łojowych - nie będzie więc nas zapychał. Puszka takiego kremu może przydać się na zimę, kiedy wychodzimy na zimno i jesteśmy narażeni na niekorzystne wpływy środowiska. Używamy więc go jedynie w momencie brutalnej pogody, kiedy wychodzimy z domu. Niestety należy pamiętać, że parafinę bardzo ciężko jest zmyć, więc od razu po powrocie do domu musimy odpowiednio oczyścić naszą skórę. Nie stosujmy także takich produktów często - będą wysuszać.
SPEŁNIONE OBIETNICE PRODUCENTA
- ochrona przed szkodliwym wpływem środowiska
Należy się jednak zastanowić, czy ten jeden pozytywny czynnik jest warty tych wszystkich niekorzystnych, potencjalnie nam grożących skutków?
PORADA DLA MŁODYCH MAM
Nie stosować w okolice pupy niemowlaka. Jeśli stosujecie pampersy to i tak odbieracie maluchowi możliwość swobodnego oddychania skóry w tym miejscu. Jeśli dodacie do tego jeszcze kremy z parafiną - bardzo łatwo może dojść do podrażnień, odparzeń.
Może się wydawać, że dość ostro potraktowałam ten produkt, ale nie potrafię zrozumieć dlaczego tak poważna marka pozwala na stosowanie produktu zawierającego parafinę niemowlakom. Można było użyć wielu innych, dobrze działających i bezpiecznych dla dzieci składników - być może krem byłby droższy o 2zł, ale byłby bezpieczny i skuteczny. Cieszyłby się więc lepszą opinią. Wszyscy byliby zadowoleni.
Jakie jest Wasze zdanie na ten temat? Czekam z niecierpliwością na dyskusję.
Pozdrawiam,
M.
Mimo wszystko mam słabość do niego, parafina nie robi mi większej krzywdy, w zasadzie żadnej. Często sięgam po tą puszeczkę na półce :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTak wiem, u mnie w domu też często gości :) Cieszę się, że nie krzywdzi chociaż zawód był ogromny! :(( Pozdrawiam również :*
Usuń