Dzisiejszy post jest wyjątkowy. Porusza kwestie niezwykle ważne i żałuję, że nie został napisany miesiąc wcześniej. Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto z tego posta skorzysta i być może uratuje komuś życie. Jeśli macie chwilę, przeczytajcie - warto.
Temat poruszam ponieważ wciąż wiele osób nie wie (w tym ja do niedawna) jak wyglądają osoby, które toną i potrzebują pomocy. Obraz zaburza nam telewizja, która usilnie przekazuje tonięcie jako głośne wołanie o pomoc albo wymachiwanie w wodzie rękoma. Nic bardziej mylnego!
Od razu chciałabym zaznaczyć, że do napisania posta i refleksji na temat wszystkiego skłoniło mnie to właśnie zdanie... Dzieci toną w ciszy. Jest straszne, paraliżujące, mocno oddziałujące na moje uczucia. Mam nadzieję, że na Wasze również.
Zacznijmy od przerażających statystyk. Utonięcia są drugą, najczęściej występującą przyczyną zgonów dzieci i młodzieży do lat 15. Dane te pochodzą z USA, natomiast fakty mówią same za siebie. Jak sprawa wygląda w Polsce? Na stronie statystyka.policja.pl można znaleźć informacje na temat liczby osób zmarłych w wyniku utonięcia. Zacznijmy od najświeższych, wstępnych danych: w 2015 roku w lipcu utonęło aż 101 osób, z czego aż 25 utonęło 5 lipca. W czerwcu zmarło 48 osób, a w maju 30. Jako, że są to dane wstępne, nie mamy jeszcze informacji na temat wieku osób zmarłych, ani rodzajów zbiorników wodnych. Niemniej, za wcześniejsze lata takie dane są ogólnodostępne. Postanowiłam przygotować bardzo prosty wykres, który pokazuje jak zmieniała się ilość tonących na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat.
Jak można zauważyć, od 2002 roku liczba utonięć malała, niestety od roku 2010 śmiertelność ponownie zaczęła wzrastać. Chociaż w 2014 roku liczba utonięć względem roku poprzedniego była niższa, nadal na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat był to wynik najwyższy. Rosnąca liczba utonięć pokazuje, że pomimo ogólnie dostępnej informacji i wielu społecznych kampanii istnieje część społeczeństwa, która lekceważy prośby o uwagę podczas przebywania w wodzie.
Jeśli analiza utonięć Was interesuje, zapraszam na kolejnego posta, który będzie w całości poświęcony statystykom - liczbie osób, które podczas utonięcia były nietrzeźwe, analizie struktury wieku osób nieodratowanych, przyczynom utonięć, rodzajów zbiorników, a także liczbie osób, jaką udało się uratować.
Chociaż brzmi to przerażająco, mamy od 20 do 60 sekund aby uratować osobę tonącą. O tym, jakie oznaki daje osoba tonąca będzie za chwilę, ale warto wspomnieć na początku, że osoby, które toną walczą na powierzchni do jednej minuty. Po 60 sekundach idą pod wodę, a co za tym idzie mamy niespełna jedną minutę aby dostrzec, że ktoś się topi i spróbować go uratować. Jedna minuta to tak niewiele...
Bardzo rzadko zdarza się, że osoba tonąca jest w stanie wołać o pomoc. Przyjmuje się więc, że tonący nie woła o pomoc. Dlaczego taka osoba nie jest w stanie krzyknąć? Na krzyki nie pozwala budowa układu oddechowego. Mowa pełni funkcję drugorzędną, podstawowa funkcja ma zapewnić pobór tlenu. W momencie, w którym układ nie jest w pełni drożny, nie jesteśmy w stanie wydobyć z siebie głosu. Topienie w początkowej fazie pozwala na chwilowe wynurzenie się z wody - trwa to niespełna jedną sekundę, podczas której nie ma czasu i siły na krzyknięcie pomocy. Osoba, która topi się nie jest też w stanie krzyknąć głośno, a więc jej cichy, pojedynczy okrzyk nie byłby słyszalny wśród tłumu.
Tonący nie macha rękami. Odruch osoby tonącej to rozgarnianie wody poziomo przy pomocy rąk, chociaż dużo efektywniejsze byłoby wymachiwanie rękoma ponad powierzchnią. Czasem tonący wygląda jakby chciał wspinać się po drabinie ku górze, po czym szybko z niej spada i próbuje ponownie. Panika podczas topienia się jest tak duża, że osoba tonąca nie jest w stanie próbować płynąć w kierunku innych ludzi albo do koła ratunkowego. Ruchy rękoma są niemal całkowicie niekontrolowane.
Osoba tonąca prawie zawsze znajduje się w pozycji pionowej.
Nogi osoby tonącej są nieruchome, cała praca wykonywana jest rękoma.
Niekiedy osoba tonąca próbuje obracać się na plecy i odchyla głowę do tyłu - jest to zachowanie, które w mniemaniu tonącego pozwoli walczyć o życie nieco dłużej.
Bardzo ważnym wskaźnikiem, który pozwala rozpoznać tonącego jest wyraz twarzy. Przeważnie tonącemu towarzyszy puste spojrzenie, twarz pełna przerażenia. Niekiedy oczy bywają zamknięte. Włosy mogą opadać na twarz, tonący nie jest w stanie ich odgarnąć. Puste spojrzenie jest wynikiem całkowitej koncentracji na oddychaniu - wiele ratowników i przypadkowych osób, które pomagały tonącym zauważyło tragedię właśnie po wyrazie twarzy. Tonący często patrzy na nas, przez co wiele osób myśli, że wszystko jest w porządku - dlatego jeśli widzicie osobę, która na Was zerka, zapytajcie CZY WSZYSTKO JEST W PORZĄDKU! Jeśli w ciągu jednej sekundy nie uzyskacie odpowiedzi, to najprawdopodobniej osoba obok Was tonie. Nie pozostawajcie obojętni na ludzi pływających wokół Was.
Kolejną oznaką tonięcia jest próba płynięcia w jakimś kierunku, pomimo której osoba stoi w miejscu. Jeśli widzicie, że ktoś próbuje płynąć, ale nie porusza się - tonie.
Jeśli widzisz, że jakakolwiek osoba bardzo gwałtownie łapie powietrze, zapytaj czy wszystko jest w porządku - prawdopodobnie potrzebuje pomocy. Możesz także dostrzec, że osoba niedaleko Ciebie ma głowę w wodzie, a usta utrzymują się na poziomie lustra wody - wówczas reaguj!
Dla osób, które są świadkami wypadnięcia za burtę: często osoby tonące nie wyglądają na takie - kroczą w wodzie i patrzą w kierunku statku. Koniecznie podejmij rozmowę z taką osobą i upewnij się, że nie tonie.
Istnieje wiele filmów, które pokazują przypadki tonięcia. Możecie odwiedzić chociażby ten kanał na YouTube - KLIK. Warto sprawdzić, czy bylibyśmy w stanie rozpoznać osobę potrzebującą pomocy. Być może taki film uratuje komuś życie.
Na koniec warto wspomnieć o ROZPACZY WODNEJ. Rozpacz wodna to przypadek, w którym osoba jest w stanie wołać o pomoc. Taka sytuacja nie trwa długo, ale w przeciwieństwie do prawdziwego topienia się, taka osoba jest w stanie pomóc ratownikom i chwycić się liny bądź innych ratunkowych przedmiotów.
Pomimo tego, że nie jest to zgodne z naszym sumieniem nie ratujmy tonącego jeśli sami bardzo dobrze nie pływamy i posiadamy stosownego przeszkolenia. Tonący nie kontroluje swoich ruchów i bardzo łatwo pociągnie Cię za sobą na dno. Najlepiej jest GŁOŚNO WZYWAĆ POMOCY, zadzwonić po pogotowie i po WOPR ( 601 100 100 ).
Jeśli mimo wszystko zdecydujesz się pomóc, staraj się pozostawać poza zasięgiem ramion tonącego, aby ten nie pociągnął Cię za sobą pod wodę. Najlepszy sposób to podanie przedmiotu, w rodzaju koła ratunkowego, deski, boi, liny ratowniczej lub wiosła. Jeśli znajdujemy się na pokładzie, nie opuszczajmy go - podajmy jedynie sprzęt tonącemu.
Gdy tonący znajduje się na brzegu należy przywrócić mu oddech i/lub krążenie. Uwaga - nie wywołujemy wymiotów - oddychanie nie odbywa się przez przewód pokarmowy! Każdy człowiek, który zetknął się z tonięciem musi przebywać w szpitalu przynajmniej przez 24h. Dotyczy to także dzieci, które zachłysnęły się wodą (nawet w domowych warunkach!) Jeśli nawet niewielka ilość wody dostała się do płuc, kilka godzin po wypadku może dojść do tak zwanego powtórnego utonięcia związanego z niewydolnością płuc.
Po przywróceniu funkcji życiowych pilnujemy poszkodowanego aby nie zachłysnął się własnymi wymiocinami, dajemy mu coś dobrze słodzonego i niezbyt gorącego do picia, okrywamy kocem. Należy cały czas aż do przyjazdu karetki pilnować poszkodowanego.
Mam nadzieję, że ten post w przyszłości przyczyni się chociaż w małym stopniu do uratowania przynajmniej jednej osoby. Bądźmy ostrożni i nie patrzmy tylko na siebie! Poczujmy odpowiedzialność za ludzi znajdujących się wokół nas - zwłaszcza dzieci i osoby starsze! Woda jest żywiołem, a z żywiołem nie wygrasz...
dzięki za ten post. ja sama raczej unikam wody, czasem popływam w basenie albo morzu, ale generalnie jestem słabym pływakiem. pamiętam, jak byłam dzieckiem i przykryła mnie fala, nie mogłam się podnieść ani krzyknąć o pomoc. na szczęście zobaczyła mnie znajoma i szybko zareagowała - inaczej nie wiem, jak by się to skończyło. myślę, że to ważne, żeby być świadomym, co robić w takich sytuacjach plus uważnie obserwować rodzinę bądź znajomych, z którymi jest się nad wodą. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie wybrać się nad wodę samemu! Dzięki Bogu znajoma miała oczy we właściwym miejscu. Pozdrawiam gorąco! :)
Usuń